Wraz z globalnym ociepleniem obserwujemy topniejące lodowce, co szczególnie widoczne jest w okolicach równika. Szacuje się iż Kilimandżaro w Tanzanii, czy góra Kenia do 2050r stracą całkowicie lód. Podobne zjawisko możemy obserwować w Ekwadorze, w Ameryce Łacińskiej.
Ekwador to kraj o niezwykłym bogactwie przyrodniczym, którego różnorodność klimatyczna czyni go jednym z najbardziej fascynujących miejsc na naszej planecie. Trzy wyraźnie zróżnicowane strefy klimatyczne – majestatyczne Andy, dzika, tętniąca życiem dżungla amazońska oraz idylliczne, niemal dziewicze plaże Archipelagu Galapagos – tworzą krajobraz o niezrównanym pięknie i znaczeniu ekologicznym.
Nazwa pochodzi od równika (equator). Mamy tutaj sześć szczytów pokrytych lodowcem: Iliniza Sur, Altar, Antisana, Cayambe, Cotopaxi i Chimborazo, które W ostatnich dekadach stracily 50% pokrywy śnieżnej. Siódmy co do wielkości wulkan Carihairazo w 2025 stracił całkowicie pokrywę lodową. Iliniza Sur, w ostatniej dekadzie stracił znaczną część lodowca i jest kolejnym wulkanem zagrożonym całkowita utratą lodowca.
Globalne ocieplenie nie tylko ma wpływ na powierzchnię lodu. Lodowiec jest źródłem wody, które zasila cały ekosystem. W następujących dekadach będziemy obserwować wysychanie zbiorników wodnych takich jak Limpiopungo na Cotopaxi.
Czy jesteśmy ostatnim pokoleniem które ma zaszczyt zdobycia równikowych lodowców tak unikatowych w skali światowej?
fot. Marianna Tarczyńska
Quito i Ruko Pichincha
Stolica Ekwadoru. Sam pobyt w stolicy jest już aklimatyzacją. Jesteśmy na prawie trzech tysiącach metrów nad poziomem morza. W pobliżu mamy też szczyt Ruko Pichincha o wysokosci 4.696m. n.p.m.. Nie techniczny, łatwy, logistycznie dostępny. Wjeżdżamy Teleferyko na 4 100 metrów n.p.m. i udajemy się znaczonym szlakiem na szczyt. Powinno nam to zająć około 3 godziny –wejście i 2 godziny – zejście. Warto się wybrać z rana gdyż po południu często są deszcze. Ciekawostką jest, że jesteśmy na aktywnych wulkanach. A bliźniaczy Guagua Pichincha (4.784m. n.p.m.) wybuchł nie tak dawno – w 1999 roku, pokrywając stolicę Quito warstwą popiołu.
Carihairazo (5 100m n.p.m.)
Całkowicie stracił lodowiec w 2025 roku. Nie techniczny, jednakże z niestabilną skałą i często pokryty śniegiem. Nie potrzebujemy pozwolenia na jego zdobycie.
Z Quito udajemy się do rezerwatu przyrody Chimbirazo. Będziemy potrzebować auta o napędzie 4×4. Wstęp do rezerwatu przyrody jest do godziny 14. Najlepiej wyruszyć więc o świcie. Przy kontroli podpisujemy acta de descargo (zwolnienie z odpowiedzialności), oraz wpisujemy się na listę wizytantów. Możemy spać w schronisku lub rozbić namiot. Droga do wysokości 4 800m. n.p.m. jest oznaczona. Jednakże ponad laguną musimy sami się orientować w terenie. Obecnie laguna przypomina bardziej kałużę niż jezioro. Jednakże szczyt wciąż często jest pokryty śniegiem. Mogą przydać się więc raki i czekan, Warto też posłużyć się jedną z dostępnych aplikacji w celu ściągnięcia tracka GPS.
Wejście na szczyt w zależności od warunków zajmie nam około 6 godzin. Ze szczytu możemy podziwiać Chimborazo. Najdalej oddalony punkt od środka ziemi.
Zejście to około 4 godziny. Zalecana godzina do ataku szczytowego to 2 w nocy, gdyż po godzinie 9 warunki znacznie się pogarszają. Topniejąca warstwa śniegu i ziemi powoduje iż skały są niestabilne, mamy niebezpieczeństwo lawin skalnych.
Iliniza Sur (5 263m. n.p.m.) i Norte (5 126m. n.p.m.)
Iliniza Sur to wulkan ze zanikającym lodowcem. Szczyt techniczny. Zaledwie 20 lat temu popularną drogą była bezpośrednia rampa, dzisiaj ta droga jest zbyt niebezpieczna ze względu na zniknięcie lodowca z tej wystawy, czego konsekwencją są odpadające skały. Obecnie standardowa droga prowadzi przez zachodnią rampę i trawers, gdzie wciąż jesteśmy wystawieni na odpadające skały, jednakże zagrożenie to jest mniejsze.
Illiniza Sur – amanacer – fot. Marianna Tarczynska
Aby dostać się do wejścia do parku narodowego Ilinizas będziemy potrzebować auto z napędem na cztery koła. Możemy też wziąć taksówkę w El Chaupi za jedyne 15$. Przed wejściem musimy jednak załatwić pozwolenia. Będziemy potrzebować karnet klubowy, ubezpieczenie i wypełnić formalne dokumenty minimum 7 dni przed datą wejścia. Możemy rozbić namiot przy parkingu “La Virgen” na wysokości 3 950 m. n.p.m. lub udać się wyżej do schroniska “Nuevos Horizontes” na wysokości 4 720m. n.p.m. W wariancie ze schroniskiem będziemy musieli zrobić rezerwację z wyprzedzeniem. Warto pamiętać też o zabraniu śpiwora.
Od parkingu do schroniska jest raptem 3 godziny marszu. Na atak szczytowy standardowo wychodzi się o 2 nad ranem (ze schroniska). Najpierw do pokonania mamy teren skalny, później rampę o nachyleniu 50 stopni. Rampa jest zazwyczaj pokryta mało stabilnym lodem. Warto mieć ze sobą kilka śrób lodowych do asekuracji. Stąd czeka nas mniej wymagający trawers i mniej nachylona rampa, które prowadzą nas do kopuły szczytowej. Ze względu na rozpadający się teren powinniśmy być poza zasięgiem lodowca do godziny 8 lub 9 rano.
Illiniza Sur – Amanecer – fot. Marianna Tarczyńska
Ponieważ teren jest wymagający i jest niebezpieczeństwo lawin skalnych, często na aklimatyzację wybierany jest szczyt bliźniaczy Iliniza Norte. Będziemy potrzebować na niego również pozwolenie. Wejście na szczyt zazwyczaj zajmuje około 5 do 6 godzin (z parkingu). Zejście to 3 godziny. Park narodowy zamykany jest o 5 wieczorem trzeba brać to zawsze pod uwagę. Szlak od schroniska nie jest znaczony, warto też więc mieć track. Użycie liny jest opcjonalne w zależności od umiejętności grupy.
Iliniza Sur – Ascenso Celso Zuqiullo – fot. Marianna Tarczynska
Cotopaxi (5 897m. n.p.m.)
Aktywny wulkan. Nie techniczny, jednakże wysokość robi swoje. Będziemy ponownie potrzebować pozwolenia na wejście i rezerwację w schronisku (karnet klubowy, ubezpieczenie, kopia paszportu, podpisane akta de descargo). Wjeżdżamy Jeepem na wysokość 4500m n.p.m.. Stąd 30 minutowy marsz do schroniska. Atak szczytowy o północy. Kurtki puchowe, uprzęż, kaski, czekany i czołówki. Po godzinnym marszu jesteśmy na lodowcu. Stąd czeka nas 6 godzinna droga na szczyt. Gdzie przy odrobinie szczęścia będziemy mogli obserwować krater. Zejście to 3-4 godziny. Warto mieć na uwadze załamanie pogody i po godzinie 8, jeśli nie dotarliśmy do szczytu zawrócić.
W drodze powrotnej warto zwrócić uwagę na znikającą lagunę Limpiopungo. Rezerwuar wody. Zaledwie 39 lat temu lodowiec zaczynał się przy samym schronisku. Z każdym rokiem obserwujemy fałdy przenoszące się w głąb wulkanu
Cayambe (5 790m. n.p.m.)
Ciekawostką jest, iż Cayambe znajduje się na samym równiku. Wielu z nas uczyło się tutaj wspinaczki w lodzie na “Glaciar Hermoso”. Przez ostatnie 10 lat lodowiec przesunął się w głąb o ponad 100 metrów. Formacja ta niebawem zniknie. Niebieski najstarszy lód ze spektakularnymi ścianami lodowymi.
Na wejście szczytowe, ponownie potrzebujemy pozwolenia i auta z napędem na cztery koła. Alternatywnie możemy wynająć taksówkę w pobliskim miasteczku Cayambe. Możemy rozbić namiot pod schroniskiem lub zarezerwować miejsce z wyprzedzeniem.
Cayambe – ultima rampa- fot. Marianna Tarczynska
Cayambe jest pocięty szczelinami. Musimy więc iść przez lodowiec na długiej linie. W zeszłym roku było tutaj kilka wypadków śmiertelnych. Często też dochodzi do załamań pogody, obowiązkowo musimy też zaopatrzyć się w GPS i zapasowe baterie. We mgle ciężko będzie nam się zorientować w terenie.
Wejście na szczyt to około 8 godzin. Najpierw po terenie skalnym, następnie przez lodowiec, a pod kopułą szczytową mamy teren szczelinowy. Przy zejściu często nachodzą mgły, warto więc mieć nagranego tracka.
Antisana (5 704m. n..m.)
Techniczny szczyt, charakterystycznie pocięty szczelinami. Antisana jest punktem strategicznym jeśli chodzi o zbiorniki wodne. Z laguny Mici jest dostarczana woda zdatna do picia dla ponad 3 milionów ludzi w stolicy Quito i prowincji Napo. Tutaj będziemy potrzebować dwa pozwolenia: jedno na wejście na szczyt, kolejne na wstęp na tereny prywatne rezerwatu przyrody i laguny miki. Musimy wyjechać wcześnie rano gdyż wstęp jest jedynie do godziny 2 po południu i musimy zabrać wydrukowane dwukrotnie pozwolenia i podpisane zwolnienia z odpowiedzialności (akta de descargo). Obowiązkowo auto z napędem na 4 koła i spanie w namiocie. Jeepem dojeżdżamy do wysokości 4 500m. n.p.m. Tutaj rozbijamy namioty. Musimy jednak uważać na lisy andyjskie. Najlepiej przed wyjściem szczytowym spakować całe namiotowisko, wielokrotnie obserwowaliśmy tam rozerwane przez dzikie zwierzęta namioty i plecaki.
Antisana – cumbre – fot. Marianna Tarczynska
Nawigacja na Antisana nie jest łatwa. Ściągnięty track może być nieaktualny. Ten lodowiec charakteryzuje się głębokimi szczelinami między którymi musimy lawirować w nocy, ich lokalizacja zmienia się jednakże w czasie. Wejście na szczyt to około 8 godzin, zejście to 4. Po godzinie 10 część mostów lodowych może być nadtopionych, trzeba więc uważać na ramy czasowe.
Chimborazo (6 263m. n.p.m.)
Najwyższy szczyt Ekwadoru i najdalej oddalony punkt od środka ziemi. Mamy tutaj kilka opcji na wejście: z campo alto lub z noclegiem w schronisku. Możemy też rozbić namiot przy parkingu na wysokości 4 800m. n.p.m. Będziemy potrzebować ponownie pozwolenia i rezerwacji, oraz podpisanego zwolnienia z odpowiedzialności.
Chimborazo – cumbre Whympher – fot. Marianna Tarczynska
Najbardziej ergonomiczna, jednakże najdroższa jest wersja z campo alto. Dochodzimy ze śpiworami na wysokość 5 300m. n.p.m. Mamy tutaj kuchnię polową gdzie serwowane są posiłki. Wyjście na atak szczytowy to północ. Najpierw trawers pod granią. Zaledwie 20 lat temu ten teren był pokryty lodem. Teraz mamy skałę z puchowym śniegiem. Po przejściu trawersu dochodzimy do rampy nachylonej 45 stopni. Mamy tutaj niebezpieczeństwo lawinowe. Musimy więc sprawdzić jakość pokrywy śnieżnej. Jest to koło 3 godziny wspinaczki która prowadzi nas najpierw do szczytu Ventimilla a następnie do najwyższego punktu Whymper. Wejście zajmuje około 8 godzin. Zejście 4-5.
Ekwadorskie Lodowce
Jednym z najcenniejszych skarbów Ekwadoru są jego lodowce – naturalne wieże chłodu i wody, zlokalizowane w samym sercu tropików, niemal dokładnie na równiku. Niestety, te lodowe kolosy z roku na rok kurczą się w zastraszającym tempie, będąc ofiarą coraz bardziej niepokojących zmian klimatycznych. Topniejące lodowce to nie tylko symbol ginącego piękna – to także realne zagrożenie dla zasobów wodnych, ekosystemów górskich oraz lokalnych społeczności, które od wieków żyją w symbiozie z naturą.
Dlatego tak ważne jest, byśmy jako ludzkość podjęli konkretne działania na rzecz ich ochrony. Ograniczenie emisji gazów cieplarnianych, inwestycje w energię odnawialną, świadome wybory konsumenckie, a także ochrona parków narodowych i obszarów górskich – to tylko niektóre z kroków, które możemy podjąć.
fot. Marianna Tarczyńska
Chrońmy przyrodę Ekwadoru z całą należną jej troską i odpowiedzialnością. Bo jeśli teraz nic nie zrobimy to być może już wkrótce pozbawimy przyszłe pokolenia niepowtarzalnego przywileju – stania na lodowcu na środku Ziemi, gdzie tropikalne słońce spotyka się z lodem tysiącletnich gór.