Hazel Findlay, należąca do międzynarodowego teamu sportowego firmy Black Diamond, jest profesjonalnym wspinaczem, a tym samym spędza w trasie 365 dni w roku – nic więc dziwnego, że udało jej się wypracować najlepsze sposoby na mieszkanie w samochodzie lub vanie. W tym artykule podzieli się ona z nami ciężko wypracowaną wiedzą na temat wygodniejszego życia w drodze.
– Nie… Musisz spiąć ze sobą niebieski i czerwony przewód!
Machając gorączkowo rękami i intensywnie się w niego wpatrując, starałam się bez skutku wytłumaczyć szwajcarskiemu mechanikowi, że mój samochód nie ma kluczyków i trzeba go odpalać „na kable”. Ta nietypowa metoda odpalania silnika była tylko jednym z wielu dziwactw charakteryzujących mój samochód i z pewnością najmniej kłopotliwym w tamtym akurat momencie, biorąc pod uwagę, że nie widać było silnika spod kłębów białego dymu. Wraz z moim przyjacielem, Maddy’m, utknęliśmy na poboczu górskiej przełęczy, obserwując z rozpaczą agonię mojego pierwszego samochodu – białego Citroena Saxo Desire. Choć w końcu udało nam się jakoś dojechać tym samochodem z powrotem do Chamonix (gdzie założyliśmy na lato obóz bazowy), biedny pojazd był konający.
To było bardzo smutne. Nie tyle z powodu braku pieniędzy na kupno nowego samochodu, a bardziej dlatego, że dla mnie – osoby nie posiadającej własnego mieszkania – ten kawałek metalu był najbardziej zbliżony do czegoś co mogłabym określić jako „dom”. Wystarczyło rozłożyć tylne siedzenia, wcisnąć plecak jako podkładkę pod nogi i już podwójne łóżko było gotowe!
Później „awansowałam” na posiadaczkę Forda Transita – średni rozstaw osi i średniej wysokości dach. Wewnątrz był prysznic i kuchenka, więc nic dziwnego, że oryginalny Saxo Desire wydawał się przy nim żartem, jednak odczucie emocjonalne było takie samo: dom na kółkach… własne schronienie… bezpieczna przystań.
Od kiedy 5 lat temu zaczęłam wspinać się profesjonalnie, większość czasu żyję w drodze i mieszkam w samochodzie. Zawsze myślę o tym, aby gdzieś osiąść, znaleźć jakieś miejsce, które stanie się znajome, stać się częścią jakiejś społeczności, przebywać w jednym miejscu przez dłużej niż kilka tygodni… Jednak bez względu na to jakbym nie próbowała, wiem, że w ostatecznym rozrachunku dla wielu osób jestem po prostu cyganką. Dla mnie dom może być gdziekolwiek i zawsze zakładam go akurat tam, gdzie w danej chwili przebywam. Posiadanie vana ułatwia taki typ myślenia. Van jest niczym wehikuł czasu: jak budka telefoniczna ze Wspaniałej przygody Billa i Teda czy szafa z Narni. Świat zewnętrzny może należeć do dowolnego zakątka globu – staromodnej Anglii, słonecznej Hiszpanii, alpejskiej przełęczy czy zatłoczonej metropolii – jednak wystarczy zamknąć drzwi busa i wszystko zostaje po staremu… Wciąż jesteś w domu.
Pomimo wszelkich romantycznych i praktycznych zalet życia w blaszanej puszcze, występują oczywiście pewne ograniczenia mieszkania w vanie. Przez wszystkie te lata, poprzez próby i błędy oraz dzięki pewnej dozie kreatywności, nauczyłam się kilku sztuczek pozwalających pokonać te drobne niedogodności. Ponieważ nie chciałabym być świadkiem tego, jak ktoś wybiera tradycyjne mieszkanie, zamiast życia w vanie tylko dlatego, że nie lubi mieć przetłuszczonych włosów lub zależy mu na jego ulubionych posiłkach, postanowiłam podzielić się z wami kilkoma praktycznymi poradami na temat życia w vanie.
Problem: Brak prysznica / sposoby na mycie się
Rozwiązania:
1: Jeśli masz dużego vana, możesz zamontować prysznic wewnątrz. Może on służyć też jako zbiornik na wodę. Można również podłączyć do zbiornika bojler, dzięki czemu uzyskasz gorącą wodę.
- Myj się wewnątrz vana. To dobra opcja kiedy jest zimno na zewnątrz lub kiedy chcesz mieć więcej prywatności. Podgrzej trochę wody w garnku, łap za gąbkę i mydło i bierz się do szorowania. Dywanik na podłodze pomoże zebrać krople wody.
- Myj się na zewnątrz vana. To jest lepsza opcja dla osób z mniejszymi vanami, przebywających w ciepłych krajach lub posiadających skłonności ekshibicjonistyczne.
Dodatkowa rada: Po umyciu się warto nałożyć frotowy szlafrok, dzięki czemu będzie ci ciepło i wygodnie podczas wysychania!
- Talk doskonale sprawdza się jako suchy szampon do przetłuszczonych włosów. Nawet jeśli nie uda ci się wszystkiego odpowiednio wetrzeć, to zawsze możesz powiedzieć, że to po prostu magnezja po wspinaniu.
- Ostatnia deska ratunku: chusteczki dla dzieci! Niestety nie da się nimi dokładnie umyć, a do tego nie są zbyt ekologiczne.
- Jeśli naprawdę potrzebujesz solidnego prysznica, znajdziesz go w następujących miejscach: publicznych basenach, kempingach, schroniskach, hotelach, domach znajomych, centrach sportowych (nie tylko wspinaczkowych).
Porada od wyjadaczy: często w centrach sportowych mają darmowe dni dla nowych osób – możesz poładować na siłowni, pobiegać na bieżni, a na koniec wziąć długi, gorący prysznic.
Problem: Wszystko jest nieznajome / obce
Rozwiązania:
- Weź się w garść! Nowe miejsca są ekscytujące. Najlepsze sposoby, żebyś nie wymiękał to:
- maps.me to świetna aplikacja z mapami offline – posiada ona szereg użytecznych funkcji, takich jak oznaczenia źródeł wody, miejsc parkingowych, tajnych skrótów, ścieżek do biegania (jest lepsza niż mapy Google). A jeśli już poznasz topografię terenu to poczujesz się jak w domu, czyż nie?
- Zaprzyjaźnij się z lokalsami – nawet jeśli będzie to oznaczać konieczność dogadania się w obcym języku. Na migi można powiedzieć naprawdę dużo. A przy piwie można powiedzieć jeszcze więcej.
- Jeśli sprawy naprawdę zabrną za daleko, zawsze możesz zamknąć drzwi vana i wyobrażać sobie, że jesteś gdzieś indziej!
Problem: Gdzie sikać?
Rozwiązania:
- Na zewnątrz, w krzakach. Pamiętaj tylko żeby przestrzegać zasady 10-metrowej odległości.
- W miastach i wioskach możliwości znalezienia odpowiednich krzaków są ograniczone. Dlatego posiadam specjalny „pojemnik na mocz”, którego mogę używać wewnątrz vana – później wylewam siki w krzaki lub do studzienki kanalizacyjnej (lepiej zrobić to wcześniej niż później, gdyż konsekwencje zwlekania mogą być bardzo nieprzyjemne!) i myję ten „nocnik”. Nie mam żadnych przekonywujących argumentów przeciwko temu, że cały ten proces jest obrzydliwy. Może z wyjątkiem tego, że ludzie z epoki wiktoriańskiej robili to codziennie, trzymając nocniki pod łóżkiem. Jednak muszę przyznać, że ta metoda okazała się niezwykle przydatna w moim życiu. Pomyśl tylko o tych wszystkich godzinach, które zmarnowałeś szukając odpowiedniego miejsca na ulżenie fizjologii!
Problem: Zapobieganie włamaniu do vana
Rozwiązanie:
Pomijając sprawy oczywiste (nie parkuj w podejrzanych dzielnicach, zamykaj drzwi, nie zostawiaj cennych przedmiotów na widoku), warto również postarać się o to by twój van wyglądał jak najbardziej incognito. Dobrze jak van nie posiada z zewnątrz żadnych oznak, że ktoś w nim mieszka. Co więcej, często zostawiam na przednim siedzeniu kamizelkę odblaskową, tak aby van wyglądał na pojazd robotniczy.
Problem: Smaczne gotowanie
Rozwiązanie:
Zalecam zamontowanie w vanie kuchenki, jednak zdaję sobie sprawę, że nie da się tego zrobić we wszystkich camperach. Polecam też kupno dwóch rzeczy: urządzenia zwanego Smooth Chopper oraz szybkowaru.
I proszę, wszystkie problemy rozwiązane! Vany nie są tylko do używania od święta – vany są na całe życie.
—Hazel Findlay