Vote the assholes out!

AUTOR: Piotr Śnigórski
O AUTORZE
AUTOR: Piotr Śnigórski

Crag Sport
Jesteśmy młodą, dynamicznie rozwijającą się firmą, której celem jest dostarczanie najwyższej jakości produktów sportowych i turystycznych. Firma działa od 2013 r. jako wyłączny przedstawiciel marki Black Diamond na polskim rynku. W swoim portfolio gromadzimy szereg specjalistycznych marek outdoorowych, będących liderami w branży, związanych ze wspinaniem, aktywnościami górskimi i szeroko pojętym outdoorem.
LIFESTYLE
03 listopada, 2020

Końcem września Internet obiegło zdjęcie fragmentu spodenek kalifornijskiej firmy Patagonia. Na spodniej stronie metki, niejako ukryty, widniał napis „Vote the assholes out”, co przetłumaczyć można jako „pozbądźmy się dupków głosując”. Zdjęcie nie pochodziło od firmy, stąd na początku pojawiły się wątpliwości, co do oryginalności metki, jednak jej autentyczność została potwierdzona.  

Rewers metki w spodenkach marki Patagonia (fot.  gqjapan.jp)

Ukryty napis znalazł się w spodenkach Road to Regenerative, które podobno już się wyprzedały. Jak twierdzi producent, hasło nie jest elementem jakiejś większej kampanii, a umieszczenie go na metkach było wewnętrznym pomysłem działu projektowego firmy i nie wiadomo, czy zostanie jeszcze kiedyś wykorzystane. Mimo że sama Patagonia nie eksploatowała tego tematu, o metkowej niespodziance zrobiło się głośno, zarówno z powodu pomysłowości, jak i użytego dosadnego języka.

Spodenki Road to Regenerative marki Patagonia (fot.  gqjapan.jp)

Samo zaangażowanie się firmy w politykę nikogo, kto śledzi jej poczynania, nie dziwi. Nietrudno się też domyślić, kogo dotyczy to hasło. 3 listopada odbędą się w USA wybory prezydenckie, a Patagonia i jej założyciel Yvon Chouinard, nigdy nie ukrywali swoich poglądów na temat obecnie urzędującego prezydenta Donalda Trumpa oraz jego administracji i nie szczędzono słów krytyki pod ich adresem. Główne tego przyczyny, to podejście polityków z obozu rządowego do ochrony środowiska i problemu globalnego ocieplenia oraz konflikt o tzw. ziemie publiczne.

USA odpowiada obecnie za prawie 17% emitowanego na świecie CO2, co stawia je w tym niechlubnym rankingu na 2. miejscu, zaraz za Chinami. Jednak w przeciwieństwie do Chin, Stany Zjednoczone w 2019 roku rozpoczęły formalny proces wycofywania się z paryskiego porozumienia klimatycznego z 2015 roku, wprowadzającego obowiązek ograniczenia emisji gazów cieplarnianych. Zakończy się on 4 listopada 2020 roku, czyli dzień po wyborach. Nowy przywódca (o ile nastąpi zmiana w Białym Domu) może wycofać się z decyzji Trumpa w ciągu 30 dni. On sam wielokrotnie krytykował to porozumienie i już w 2017 roku deklarował, że wprowadzanie postanowień traktatu zostało wstrzymane. Sekretarz stanu USA Mike Pompeo co prawda napisał, że „Stany Zjednoczone są dumne z pozycji światowego lidera w ograniczaniu emisji gazów cieplarnianych”, lecz nie można bagatelizować faktu, że w administracji prezydenta Trumpa, jak i w całej Partii Republikańskiej, jest sporo denialistów globalnego ocieplenia. Trudno nie zadać sobie przy tym pytania, czy jest to wynik osobistych poglądów tych polityków, czy też może faktu, że fundamentem wsparcia finansowego dla Republikanów są firmy związane z przemysłem paliw kopalnych.

Koncepcja tzw. ziem publicznych, parków i pomników narodowych została opracowana i wprowadzona przez prezydenta Theodora Roosevelta. Celem była ochrona unikalnych miejsc i ekosystemów, ale także zapewnienie każdemu obywatelowi możliwości z korzystania z tych dobrodziejstw natury w celach rekreacyjnych. Pewnego rodzaju tradycją stało się, aby każdy kolejny prezydent specjalnym dekretem powiększał te obszary. Donald Trump był pierwszym prezydentem, który zrobił coś odwrotnego. W grudniu 2017 zredukował obszar narodowego pomnika Bears Ears o 85% a pomnika Grand Staircase-Escalante o połowę. Za tą decyzją stał ówczesny sekretarz zasobów wewnętrznych Ryan Zinke, osoba bardzo mocno powiązana z przemysłem wydobywczym.

Historia Bears Ears, pięknego obszaru o dużej wartości archeologicznej, a przede wszystkim świętego miejsca dla wielu plemion indiańskich, nie jest odosobnionym przypadkiem. Naciski ze strony przemysłu w sprawie prywatyzacji ziem publicznych trwają od wielu lat, a decyzja prezydenta Trumpa o redukcji obszaru chronionego stworzyła niebezpieczny precedens. Wiele unikalnych, dotąd chronionych miejsc, jest obecnie zagrożonych. Dekret Trumpa została zaskarżony do sądu przez koalicję zawiązaną między plemionami zamieszkującymi te tereny, kilkoma organizacjami non-profit oraz firmą Patagonia.

Walka o te i inne tereny nadal trwa. 25 września w serwisie YouTube ukazał się pełnometrażowy film „Public Trust”, wyprodukowany przez Patagonię, przedstawiający szerzej historię, znaczenie i rolę, jaką ziemie publiczne odgrywają w licznych społecznościach oraz zagrożenia płynące z prywatyzacji tych terenów i nieustającą walkę o nie.

Film pokazuje również powiązania przemysłu wydobywczego i energetycznego z politykami, które w USA są wyjątkowo silne. Obecna administracja, bardzo przychylna lobby paliw kopalnych, odrzuciła już cały szereg ogromnie ważnych ustaw o kluczowym znaczeniu dla środowiska i przyszłości nas wszystkich, podważając przy tym ustalenia naukowe.

W tym kontekście dosadność metki „Vote the assholes out” nie powinna raczej nikogo dziwić. Zresztą to hasło dotyczy nie tylko samego Donalda Trumpa i wyborów prezydenckich. Patrząc teraz na stronę główną Patagonii, w pierwszym momencie można się nie zorientować, że ma się przed sobą witrynę producenta odzieży. Cały ekran wypełnia migoczący baner z napisem „Elect climate leaders now”. Pod tym hasłem kryje się nowa akcja Patagonii, zachęcająca do aktywnego udziału w wyborach do Senatu, który w obecnym składzie zablokował wiele ważnych ustaw związanych z ochroną środowiska i emisją gazów cieplarnianych. Na stronie poświęconej akcji znaleźć można interaktywną mapę USA z podziałem na stany oraz listę polityków, na których warto głosować. Rekomendacje są niezależne i nie mają nawet autoryzacji samych wymienionych tam osób. Nie ma tu znaczenia przynależność partyjna, liczy się tylko to, co dana osoba zrobiła w sprawie energetyki, globalnego ocieplenia oraz dla lokalnych społeczności i ochrony środowiska.

Akcja dotyczy Stanów Zjednoczonych, ale może warto, by przy następnych wyborach, każdy z nas zastanowił się, jaki stosunek do tych zagadnień ma kandydat, na którego chcemy oddać głos. Te decyzje mogą być jednymi z najważniejszych w naszym życiu, jako społeczeństwa oraz w dużym stopniu zdecydować o naszym przetrwaniu. Nie możemy już sobie pozwolić na komfort bierności. Bądźmy aktywni, protestujmy, głosujmy. I pozbywajmy się dupków.

 

Piotr Śnigórski

 

 

Zobacz także