Drytooling jest to wspinaczka z rakami i czekanami po drogach obitych. Swoje początki miał w latach 90. XX wieku we wspinaniu mikstowym i lodowym, a z czasem stał się on oddzielną dyscypliną uprawianą w specjalnie wydzielonych do niego ogródkach wspinaczkowych.
Początkowo wspinacze lodowi chcieli się dostać do wiszących sopli, bez zbędnych ceregieli z przebieraniem całego sprzętu wisząc tuż przed lodem. Zaczęli więc łoić w rakach i czekanach pozbawione lodu fragmenty skał (stąd angielska nazwa, którą można przetłumaczyć jako „suche narzędziowanie”), aby jak najszybciej dostać się do lodu. Asekuracja była raczej tradycyjna (haki, kości, friendy, śruby), a z czasem zaczęto ubezpieczać drogi za pomocą spitów.
Szybko zaczęto otwierać drogi, które były czysto skalne i oferowały całkiem rześkie ruchy w przewieszeniu. Od tego czasu zmieniło się wiele (głównie sprzęt, o którym później) i dziś drytooling staje się coraz bardziej popularny za sprawą renesansu wspinania mikstowego w górach (szczególnie w Polsce).
Do opisu dróg drytoolowych stosuje się zazwyczaj skalę mikstową „M” (mixt) lub tożsamą z nią skalę „D” (dry) dla dróg czysto skalnych. Po literze dodajemy cyfrę arabską z ewentualnym plusem lub minusem – Przykładowo M6+.
Ciężko ją porównać z wspinaniem klasycznym. Mniej więcej VI.1 odpowiada M7, ale te porównania są tylko szacunkowe. Skala jest otwarta i aktualnie najtrudniejsze drogi oscylują wokół M15.
Do czego może się przydać?
Jeśli interesuje nas trudne, górskie wspinanie, to właściwie nie obędzie się bez drytoolingu. Pozwala on na naukę wyczucia tego jak zaczepiać czekany i raki. Buduje też odpowiednią wytrzymałość i siłę do pokonywania trudnych wyciągów. Generalnie świetnie przekłada się na tatrzańskie zimowe wyrypy.
Dla wspinaczy lodowych też będzie miał pozytywny aspekt. Właściwie jeśli wejdziemy na poziom M7-M8 to później wyciągi WI5 powinny wydawać się nam „łatwe”, a przynajmniej naszym przedramionom ;-).
Sprzęt
Podstawowym sprzętem są oczywiście raki i czekany – raczej z górnej półki. Czekan do trudnego mikstu, a właściwie „dziabka” ma mocno wygięte stylisko, cofniętą rękojeść (typu ergo), wymienne – agresywne – ostrze i możliwość (de)montażu łopatki/młotka (choć nie zawsze). Na rynku znajdziecie kilka sensownych propozycji (BD Fuel, Cassin X-dream, DMM Switch, Petzl Nomic).
O ile do prostego drytoolingu wystarczą zwykłe raki paskowe, przynajmniej na początek, tak jeśli myślimy o wspinaniu na nieobitych lub trudnych drogach mikstowych to konieczna jest inwestycja w raki automatyczne z wymiennymi zębami atakującymi (możliwość założenia mono lub duopointa). Jeden ząb atakujący pozwala nam na precyzyjne stawanie w dziurkach i na krawądkach. Automaty oczywiście pasują do butów górskich, które mają odpowiednią podeszwę z twardymi rantami. Cały taki zestaw jest dość ciężki, ale dość wszechstronny i możemy w nim robić w miarę łatwe drogi drytoolowe oraz łoić w górach.
Jeśli myślimy o większych cyfrach to kwestią czasu będzie zakup rakobutów, czyli butów z doczepionymi „raczkami” (na stałe). Są o wiele lżejsze, ale to specjalistyczny sprzęt na trudne (przewieszone) drogi i na początku nie ma co zawracać sobie nimi głowy.
Na drogach wielowyciągowych używa się lonży, którymi doczepiamy dziabki do uprzęży (jednocześnie zapewniając swobodę wspinania), aby w razie czego nam nie spadły.
Co jeszcze potrzebujemy ze sprzętu? Lina pojedyncza, kilkanaście ekspresów, sprzęt osobisty (zwłaszcza kask). Oczywiście do tego ubranie i obuwie. Do wspinania cienkie rękawiczki (na początek mogą być monterskie z Castoramy), a do asekuracji grubsze.
Miejsca do uprawiania drytoolingu
W Polsce znajdziecie kilkanaście wydzielonych sektorów, gdzie można wspinać się z rakami i czekanami. Zazwyczaj są to byłe kamieniołomy, gdzie skała nie przedstawia wielkiej wartości dla wspinaczy klasycznych. Poniżej krótka lista z odpowiednią adnotacją, jeśli chodzi o poziom trudności – P (początkujący), Ś (średnio zaawansowani) i Z (zaawansowani).
Zakrzówek w Krakowie (P, Ś); Rudy Kamień w Częstochowie (P, Ś); Betony (P, Ś, Z) i Kadzielnia (P, Ś) w Kielcach; Bula pod Bańchiochem (Ś, Z) w Morskim Oku; Kamieniołom Wdżar (P, Ś); Jaskinia Jasna w Strzegowej (Ś); Janówek pod Warszawą (P, Ś, Z); Szopen i Mnisza Skała w Szklarskiej Porębie (P, Ś).
Kilka porad na początek
– zacznij się wspinać pod okiem kogoś bardziej doświadczonego (kolega lub instruktor),
– bezpieczniejsze do drytoolingu są dziabki bez łopatek i młotków (w większości przypadków można je zdemontować),
– na drogach jednowyciągowych nie wspinaj się z lonżami,
– precyzyjnie stawaj rakami na stopniach,
– na początku przewspinaj jak najwięcej metrów, aby lepiej wyczuwać dziaby,
– odpoczywaj (i wspinaj się) w miarę możliwości na wyprostowanych rękach.
Mam nadzieję, że ten krótki artykuł pomoże Wam w zaczęciu przygody z drytoolingiem. W razie czego zapraszam na moje kursy drytoolowe ;-).
Damian Granowski (drytooling.com.pl, Team 8a.pl)