wspinaczka

Wspinaczkowy savoir-vivre

AUTOR: Ida Kupś
O AUTORZE
Ida Kupś
AUTOR: Ida Kupś

Odkąd pamięta Jej całe życie przesiąknięte jest wspinaniem. W dzieciństwie, konikiem Idy były zawody, później stopniowo wkręcała się w skalne wspinanie sportowe, a na chwilę obecną tym, co sprawia Jej największą radość, są drogi wielowyciągowe. We wspinaniu kocha to, że każdy, bez względu na wiek, wymiary czy nawet lęk wysokości jest w stanie znaleźć swoją niszę. Swoją pasją lubi zarażać innych, dlatego realizuje się także w roli trenera. Oprócz wspinania uwielbia skituring, gotowanie w stylu wege oraz pochłania książki w ilościach hurtowych.
Crag Sport
Jesteśmy młodą, dynamicznie rozwijającą się firmą, której celem jest dostarczanie najwyższej jakości produktów sportowych i turystycznych. Firma działa od 2013 r. jako wyłączny przedstawiciel marki Black Diamond na polskim rynku. W swoim portfolio gromadzimy szereg specjalistycznych marek outdoorowych, będących liderami w branży, związanych ze wspinaniem, aktywnościami górskimi i szeroko pojętym outdoorem.
LIFESTYLE  |   WSPINACZKA
23 kwietnia, 2024

Sezon w skałach rozpoczął się w tym roku bardzo wcześnie. Ten na ściankach trwa cały rok. Dlatego z chęcią przypominamy o kwestiach kluczowych, które mogą wpłynąć nie tylko na Wasze bezpieczeństwo, ale i zwiększyć komfort podczas wspinania, sobie i innym.

Poprosiliśmy o pomoc Idę Kupś, utytułowaną wspinaczkę, która zebrała dla Was najważniejsze kwestie. Warto wziąć sobie Jej uwagi do serca, aby wspinało nam się wszystkim jeszcze lepiej.

Fot. Maciej Urbanik

„Czy się to nam podoba czy nie, wspinanie już dawno przestało być undergroundowym sportem dla wtajemniczonych i w imponującym stylu przebiło się do mainstreamu. Jest to dla mnie całkowicie zrozumiałe, a wręcz dziwi mnie, że stało się to tak późno, biorąc pod uwagę jak interesujący, wszechstronnie rozwijający i towarzyski jest to sport.

Szybki i niekontrolowany wzrost ma jednak to do siebie, że niesie za sobą problemy, z którymi przy powolnym, jak dotąd, tempie rozwoju nie musieliśmy się mierzyć. Oprócz tych bardziej oczywistych, jak tłumy w skałkach i na ściankach, czy wieczne niedobory sprzętu na sklepowych półkach, są też takie mniej widoczne na pierwszy rzut oka, a mające wpływ nie tylko na komfort, ale i bezpieczeństwo, zarówno nasze jak i współwspinających się.

Jeszcze 10-15 lat temu środowisko wspinaczkowe było na tyle hermetyczne, że jedynym sposobem na stanie się jego częścią było posiadanie odpowiednich znajomości. Każdy aspirujący adept przechodził inicjację pod okiem bardziej zaawansowanych i doświadczonych kolegów. Naturalne było, że podczas wprowadzania nowicjusza, oprócz pokazywania technik haczenia pięty czy pięciu podstawowych węzłów, zapoznawało się go również z nie spisanymi nigdzie, a przecież przestrzeganymi w środowisku od lat zasadami. Mówiąc o zasadach mam na myśli nie tyle szeroko dyskutowane w mediach kwestie wspinaczkowej etyki, takie jak ustalanie, ile pierwszych bezpiecznych jest dozwolone oraz w którym momencie wstawka przestaje być onsightem i staje się flashem, a bardziej o podstawowe zasady bezpieczeństwa sprawiające, że zarówno my jak i wszyscy dookoła mogą wspinać się bez obawy o swoje życie lub zdrowie. 

Czasy bezdyskusyjnie się zmieniły i obecnie, zdecydowana większość osób zaczyna przygodę ze wspinaniem od wyjścia ze znajomymi na ściankę albo zobaczenia posta na social mediach i pomyślenia “fajne to, może też spróbuję’’. Kupują swoje pierwsze buty, topują coraz trudniejsze baldery, a potem, wciąż nie za bardzo wiedząc z czym to się je, stawiają pierwsze kroki w skałach.

Nie zrozumcie mnie źle – uważam, że to super, że coraz więcej osób docenia unikatowość tego sportu i wybiera napinanie bicka w przewieszeniu, zamiast leżenia z piwkiem na kanapie. Jedynym problemem jest to, że przy takiej ścieżce kariery nie ma często miejsca na poznanie mentora, tłumaczącego kwestie, które muszą zostać wytłumaczone, żeby nam wszystkim, wspinaczom, „żyło się lepiej”. Chłopaki z Tricamp Szkoła Wspinania wraz z Black Diamond, stworzyli w zeszłym roku świetny wideo-materiał pokazujący najważniejsze zasady bezpiecznego i kulturalnego zachowania w skałach, który możecie oglądnąć w całości TUTAJ.

Natomiast wciąż brakuje mi podobnego kompendium dotyczącego wspinania na sztucznej ścianie. Zdaję sobie sprawę że pisząc ten artykuł rzucam się z motyką na słońce, ale jeśli sprawi on, że chociaż jedna osoba po przeczytaniu go wprowadzi te kilka zasad w życie, to misję uznaję za spełnioną.

Po tym przydługim wstępie pora powoli przejść do zasad. Zdecydowałam się wymienić pięć, które w moim odczuciu są najistotniejsze bądź najmniej znane/ najczęściej ignorowane:

  1. Pierwsza, w moim odczuciu najważniejsza, a równocześnie zupełnie ignorowana przez dużą część osób zasada to: pamiętaj, że na ściance nie jesteś sam i warto rozglądać się wokół. Przed wstawieniem się w balda czy w drogę wspinaczkową zawsze należy rozejrzeć się na boki starając się przewidzieć czy nasza wstawka nie wywoła przypadkiem sytuacji konfliktowej. W momencie w którym dwie lub więcej osób nagle lądują na tym samym kawałku ściany, narażają się  one w najlepszym wypadku na wzajemne poirytowanie, a w najgorszym (a niestety dość częstym) nawet na poważną kontuzję. O ile na balderach, pomijając może „szalone banie”, łatwiej jest przewidzieć gdzie i w którym momencie będzie przebywał kolega z problemu obok, o tyle podczas wspinania z  liną często wymaga to dużo więcej wyobraźni. Mimo wszystko, dla dobra ogółu należy jednak zdobyć się na ten ogromy wysiłek, bo konsekwencje nieprzewidzenia zagrożenia w przypadku wspinania na trudność są po prostu dużo bardziej znaczące. Wielokrotnie byłam świadkiem sytuacji, w której niczego niespodziewający się wspinacz dostawał w głowę butem, dłonią albo i całym kolegą, ponieważ nie zauważył, że droga, w którą się właśnie wstawia leży dokładnie w linii lotu wspinacza patentującego projekt dwie linie w prawo.
  2. Kolejną rzeczą, która spowodowała już złamanie niejednej nogi jest butelka zostawiona na materacu. Prosta zasada: miejsce butelki jest albo w szatni albo na ławeczce poza materacem.
  3. Ostatnia kwestia w kategorii bezpieczeństwo: mimo, że ścianki są miejscami z zasady inkluzywnymi i wszyscy, niezależnie czy duzi czy mali, z ogonem czy bez, są na nich mile widziani, to jednak przyprowadzając na obiekt dzieci i psy, należy bezwzględnie pamiętać, że materac nie jest miejscem dla nich, a ignorowanie tego faktu niesie ze sobą naprawdę poważne konsekwencje. Do tego samego worka można wrzucić kwestię przebiegania dorosłych po materacu, tuż pod ścianką: zawsze, ale to zawsze należy patrzeć nie tylko przed siebie, ale także i w górę!

Płynnie przechodząc od bezpieczeństwa do komfortu chciałabym poruszyć teraz kilka kwestii które może nie uratują niczyjego zdrowia, ale z pewnością sprawią, że korzystanie z przestrzeni wspólnej jaką w końcu są ścianki wspinaczkowe stanie się o wiele przyjemniejsze.

  1. Czyszczenie chwytów nie tylko zwiększa prawdopodobieństwo ukończenia przez Ciebie problemu, ale także sprawia, że osoby wspinające się po Tobie nie muszą przeklinać pod nosem (lub nie), po raz dziesiąty ześlizgując się ze startu (lub jakiegokolwiek innego chwytu), bo nie widział on szczotki od kiedy został wkręcony.
  2. Kolejną, kwestią jest nie komentowanie cudzego wspinania, wyglądu, czy patentów, nawet jeśli czyni się to w dobrej wierze. Tym, co w mojej (a myślę, że również wielu innych osób) opinii czyni ten sport wyjątkowym jest samodzielne wymyślanie sposobu na daną drogę i pełne na tym skupienie, więc dzielenie się niechcianymi patentami psuje połowę przyjemności!
  3. Inną kwestią, związaną z komfortem przebywania na ściance, jest nie rzucanie woreczkiem na magnezję – mała zmiana, a gdyby wszyscy zdecydowali się ją zastosować znacząco zmniejszylibyśmy poziom zapylenia na ściankach wspinaczkowych, za co nasze płuca byłyby bardzo wdzięczne.
  4. Ostatnią poruszaną kwestię można zakwalifikować do kategorii zarówno komfort, jak i higiena: wspinanie na bosaka jest z wiadomych względów dosyć niehigieniczne i w dodatku źle wpływa na tarcie na chwytach, więc nie ma wymówki, która uzasadniałaby nie używanie butów wspinaczkowych.

Mam nadzieję, że nawet jeśli do tej pory ich nie znaliście, po przeczytaniu tego tekstu uznacie moje pięć zasad na tyle rozsądne, żeby chcieć wdrożyć je w życie . Jestem pewna, że nie zmniejszą one radości ze wspinania, a znacząco wpłyną na poprawę komfortu i bezpieczeństwa zarówno Waszego jak i wszystkich dookoła!”

Do wskazówek Idy, dodalibyśmy jeszcze zachowanie ciszy, na ile się tylko da. Wiadomo, że czasem musimy komunikować się z partnerem, ale właśnie dlatego, wszelkie inne odgłosy powinniśmy zniwelować do zera, aby słyszeć to co jest ważne.

Wraz z autorką tekstu życzymy Wam wielu owocnych treningów na ściance i samych dobrych cyfr.

Zobacz także