Wspinając się na Fitz Roy

AUTOR: admin
O AUTORZE
CRAGmagazine
AUTOR: admin

Redakcja CRAG Magazine to zespół ludzi wielu pasji, ale wszystkich łączy jedna, uwielbienie i dążenie do przebywania na łonie natury. Wspinamy się, skiturujemy, jeździmy na rowerach wszelkiej maści, chodzimy po górach, podróżujemy, bushcraftujemy, biwakujemy, a potem chętnie dzielimy się tym z Wami.
Crag Sport
Jesteśmy młodą, dynamicznie rozwijającą się firmą, której celem jest dostarczanie najwyższej jakości produktów sportowych i turystycznych. Firma działa od 2013 r. jako wyłączny przedstawiciel marki Black Diamond na polskim rynku. W swoim portfolio gromadzimy szereg specjalistycznych marek outdoorowych, będących liderami w branży, związanych ze wspinaniem, aktywnościami górskimi i szeroko pojętym outdoorem.
LIFESTYLE  |   PODRÓŻE  |   SPORT
26 września, 2019

Jest 7:30 rano. Po dwóch godzinach podejścia z La Brecha w kierunku Fitz Roy South Wall czujemy się doskonale rozgrzani. Idąc, rozmyślam o drodze Californiana i próbuję się skoncentrować. Czeka nas długi dzień, a może nawet dwa. Nadszedł czas, aby się skupić, zebrać w sobie całą energię i siłę. Dokładnie w tym momencie, gdy moje ręce zaczęły wspinać się w pęknięciach ściany pierwszego wyciągu, mały mimowolny uśmiech rozciągał się po mojej twarzy i elektryczność wystrzelała w moje żyły. To była cholernie długa droga, aby tu dotrzeć i wreszcie to się dzieje naprawdę.

Patrząc wstecz, to była naprawdę długa podróż. Nazywam się Sasha i pracuję w centrali Black Diamond w Innsbrucku. W pewnym sensie wspinaczka już z góry określiła moją ścieżkę kariery, zawsze byłem podekscytowany mogąc przebywać w tym środowisku i współpracować ze światowej klasy marką od sprzętu wspinaczkowego. Zacząłem się wspinać 15 lat temu, zakochując się w lokalnych skałach na Krymie, na Ukrainie – w moim ojczystym kraju, spędzając tyle czasu w outdoorze, ile tylko mogłem. Pamiętam, jak czytałem fascynującą odyseję „Wspinaczka Fitz Roy” Ivona Chouinarda na temat tak odległego i prawdopodobnie nieistniejącego miejsca zwanego Patagonią. Pamiętam jego zdjęcie na okładce, kiedy wspinał się po zamarzniętej ścianie Fitz. To miejsce wydawało mi się tak nierealistyczne i utopijne.

Jednak z biegiem lat, z każdym nowym odwiedzonym spotem wspinaczkowym z mojej listy, Fitz Roy stał się coraz bardziej realny i przekształcił się w rzeczywistość, kiedy transportowaliśmy nasze wypełnione po brzegi sprzętem ciężkie plecaki na dworzec autobusowy El Chalten. Marzenie jest jak wirus. Odporny i wysoce zaraźliwy. Nawet najmniejsze ziarenko marzenia może rosnąć, aby cię zdefiniować, stać się większym i silniejszym. W pewnym momencie podświadomie rozumiesz, że wszystko, co robiłeś i do czego dążyłeś, było spowodowane i kierowane przez twoje marzenie. Dla mnie jest to nadal jeden z najbardziej mistycznych i intymnych procesów, które można zaobserwować – aby zobaczyć, jak rodzi się marzenie i prowadzi Cię do prawdziwej akcji, w którą zaangażowane są namacalne przedmioty, takie jak śruby lodowe czy camaloty.

Odkładając filozoficzne myśli na bok, nadszedł czas, aby się wspinać. Szybko zdaliśmy sobie sprawę, że jeśli chcemy wspinać się w Patagonii, musimy być gotowi na to, aby myśleć poważnie. W Patagonii nie ma innej kategorii rozmiarów, oprócz tych ogromnych. Jest to jedyne określenie, który może mieć zastosowanie do wszystkiego, gdy mówimy o Patagonii. Podejścia są długie, przewyższenia znaczne, wspinanie rozległe. Nawet pojemności butelek piwa zaczynają się od 1l, a chipsy sprzedawane są 1 kg opakowaniach.

Wybranie odpowiedniej strategii wspinania może być równie ważne, jak twoja wspinaczkowa forma. Dodatkowo, pogoda staje się istotnym elementem tej gry. Fitz Roy swoją nazwę zawdzięcza wściekłym wiatrom i nieoczekiwanym burzom. Ponieważ okna pogodowe są rzadkie i krótkie, oznacza to, że całe przygotowanie należy wykonywać podczas złej pogody. Aby wspiąć się drogą Californiana, zaczęliśmy zwiedzanie okolicy od złożenia depozytu w Paso Superior. W efekcie spędziliśmy dni na przecieraniu szlaku przez głęboki śnieg na lodowcu. Ale było warto. Nawet jeśli wymaga to dodatkowego czasu i wysiłku, znacznie ułatwia to akcje w dużych regionach górskich.

Wielkie, potężne góry to nie tylko fascynujące widoki i oszałamiające ściany, to przede wszystkim strategia i dyscyplina. Umieszczając nasz sprzęt wspinaczkowy i biwakowy w Paso, leżeliśmy poniżej w El Chalten jak lwy na sawannie, gotowi rzucić się na dobrą pogodę. Kiedy ta ostatnia w końcu nastała, wyskoczyliśmy z naszej kryjówki i zaatakowaliśmy, kierując się z wioski La Brecha de los Italianos, zabierając po drodze sprzęt i bezpośrednio podchodząc dwa tysiące pionowych metrów do południowej ściany Fitz Roy. To, co nazywamy „podejściem” w Patagonii, można uznać za odrębną wspinaczkę w innych miejscach na świecie i przynosi niezależną satysfakcję, gdy cel zostanie osiągnięty.

Następnego dnia, po zaparzeniu kawy i zjedzeniu posiłku, zaczęliśmy wspinać się do La Silla o 5.00 rano. O godzinie 7.00 znaleźliśmy się na pionowej ścianie, docierając do niej przez niesamowity labirynt światowej jakości granitowej skały, czasami całkowicie pokrytej lodem i śniegiem. Wspinaliśmy się w trójkowej kombinacji, która okazała się bardziej wydajna i łatwiejsza niż oczekiwaliśmy. Cały ciężar sprzętu mógł być podzielony między trzy osoby, zamiast dwóch. Nie wpływa to bynajmniej na prędkość wspinania, ponieważ lider wspina się z dwiema połówkami, a następnie drugi i trzeci wspinacz idą jednocześnie.

Po około 14 wyciągach droga przebiega przez grzbiet i łączy się z Supercanaletą, biegnącą wzdłuż południowej grani. Wspinaczka nigdy nie jest ekstremalnie trudna, choć ma kilka ciekawych odcinków, pęknięć i skomplikowanych fragmentów poprzez śnieg i lód osiadający w szczelinach. Bez względu na to, gdzie jesteś na tej drodze, sceneria jest zawsze niesamowicie dramatyczna, ponieważ linia drogi zwisa nad doliną Torre, a lodowiec Hielo Continental ciągnie się bezkreśnie w tle jak martwy ocean. Trudno sobie wyobrazić coś bardziej epickiego niż widok z góry Fitz Roy, kiedy pogoda pozwala ci zobaczyć coś więcej niż tylko czubek twojego nosa.

Walcząc ze znalezieniem drogi na grzbiecie, ze zjazdami, trawersowaniem i ponownym wspinaniem myślę, że ustanowiliśmy naszą własną wersję graniowej części tej trasy. Chociaż wspinanie zawsze było zabawne i przyjemne, obserwowanie słońca uciekającego poza horyzont uświadomiło nas, że będziemy musieli spędzić noc na ścianie. Byliśmy bardzo podekscytowani i błędnie pewni siebie, że jesteśmy na to dobrze przygotowani. Noc okazała się zimna, mieliśmy tylko jeden śpiwór dla naszej trójki. Zbudowaliśmy coś w rodzaju ławki, izolując ją plecakami i linami, siedzieliśmy przez kilka godzin ze śpiworem na ramionach i przytulaliśmy się do siebie tak mocno, jak zwykle przytulamy naszych ukochanych 🙂

Bez wątpienia wschód słońca na ścianie jest o wiele bardziej emocjonujący niż jego zachód. Pierwszy pocałunek światła na policzkach ogrzewa twoje ciało po wietrznej nocy i jest jak czysta miłość i czułość matki natury. Kiedy zdrętwienie ciała ustąpiło, rzuciliśmy się na ostatnie 300 metrów fenomenalnej oszronionej ściany, która w tej odsłonie wyglądała jak gigantyczne lustro, zalane porannym brzaskiem słońca. Pamiętam, jak stałem na szczycie i czekałem, żeby poczuć coś całkowicie wyjątkowego, próbując zapamiętać każdy oddech i każdą chwilę w moim umyśle, choć ku mojemu zdziwieniu nie nadzwyczajnego nie odczułem. Naszła mnie jedynie spokojna myśl: no cóż – to jest to.

Cel jest ważny, ale ma sens tylko dzięki prowadzącej do niego drodze. Dla mnie w tym wszystkim chodzi o proces, który może być długi i skomplikowany – proces szukania odpowiedzi w sobie, własnej motywacji i podtrzymywania ognia pasji. Proces absolutnej synergii ze środowiskiem wokół ciebie i poczucie, że żyjesz dla takich właśnie chwil. Żyjesz dla wspinaczki.

Sasha Yakunin

Zobacz także

PRODUKTY
27 kwietnia, 2020

Fundacja TTTM wspiera lokalne środowisko

PRZECZYTAJ
SPORT
05 października, 2017

Krótkie wprowadzenie do drytoolingu

PRZECZYTAJ
LIFESTYLE  |   SPORT
03 lutego, 2020

Project Addict

PRZECZYTAJ