Z początków mojej przygody ze wspinaniem pamiętam chyba najbardziej ręce jak z waty niepozwalające odrobić zadania na studia na kolejny dzień, gigantyczne dziury w skórze palców i wzrok kolegów ze studiów, którzy nie rozumieli co się dzieje. Początek wspinania w 2004 roku kompletnie wywrócił moje życie do góry nogami. Takie uczucie znam chyba nie tylko ja, bo wspinanie robi to z życiem każdego, kto wchodzi w jego świat.
Od małego chodziłem po górach, głównie po Tatrach. Najpierw z moim tatą, później z kolegami z liceum, aż okazało się, że najtrudniejsze tatrzańskie szlaki to za mało. Zaczęło się standardowo – wybór zajęć wuefu na studiach padł nie na piłkę nożną, jakbym zakładał pewnie parę lat wcześniej, tylko na wspinanie dla początkujących. Wspinanie, które pozwalało oderwać się od matematyki i fizyki było bardzo kuszącym i, jak się szybko okazało, wciągającym pomysłem.
Studia i „kariera zawodowa” szły swoim torem, pasja – swoim. Pamiętam, jak na czwartym roku studiów na jednym z kursów mieliśmy za zadanie udźwiękowić film animowany. Stworzyć cały dźwięk do filmu, w którym żaden dźwięk się nie pojawia. To była ta część mojej edukacji, która pozwalała na myślenie, że chyba uda się i może nawet warto, te studia skończyć. Pomyślałem wtedy, że dźwięk dźwiękiem, ale ciekawie byłoby też móc zrobić coś więcej – dołożyć do tego jeszcze obraz, stworzyć całość według swojego pomysłu. Po tej stronie byłem też w radiu studenckim gdzie realizowałem programy na żywo, czy montowałem inne dźwięki pojawiające się na antenie. Dzisiaj uznaję to za punkt zapalny tego co się miało wydarzyć w kolejnych latach.
Połączenie swojej pasji z pracą jest bardzo trudnym zadaniem. Pomimo wielu lat wspinania i pracy ze wspinaczami cały czas uczę się to robić. Kiedy pracuję np. w skałach nie potrafię się wspinać. Moja głowa mi na to zwyczajnie nie pozwala. Kiedy się wspinam nie potrafię robić zdjęć albo kręcić filmu bo wtedy priorytety są gdzie indziej i to na nich się skupiam. Czasem też, pracując np. w górach, po dniu zdjęciowym jestem tak zmęczony, że moje wspinanie jest ostatnią rzeczą, o której mógłbym pomyśleć kolejnego dnia, czy podczas całego wyjazdu. Nie wiem czy można to pogodzić i robić obie rzeczy w podobnym czasie na zadowalającym poziomie. A może ten „zadowalający poziom” jest nieosiągalny w takim połączeniu i może warto skupić się na próbie odseparowania jednego od drugiego?
Lata mijają, a perspektywa i ocena tego co się zrobiło do tej pory cały czas się zmienia. Staram się nie dzielić swojej pracy na różne okresy czasu. Na każdym etapie tworzenia, nawet swoich pierwszych filmów, myślę, że czułem się podobnie jak czuję się teraz. Ogromna niepewność czy się uda, czy jest to wystarczająco dobre, czy wszystko zrobiłem najlepiej jak potrafię. Myślę, że nawet z biegiem lat te wszystkie emocje zamiast wygasać cały czas zwiększają swoją moc – tą dobrą, pozwalającą tworzyć i tą destrukcyjną, która wciska do głowy tony wątpliwości – działają one równolegle, niespodziewanie i niezależnie od siebie.
Pamiętam jak w 2011 roku zrealizowałem swój pierwszy program dla telewizji. Jego tematem był highline czyli drugi, oprócz wspinania, mój główny obiekt zainteresowania wśród sportów outdoorowych. Do każdego nowego projektu staram się jak najlepiej przygotować. W tym przypadku bohaterowie byli mi bardzo dobrze znani, ale format realizacji był wielką niewiadomą. Udało się nam osiągnąć kompromis pomiędzy telewizyjnymi wymaganiami dotyczącymi treści programu, a realnymi możliwościami highlinerów, ale sama realizacja materiału była wielkim wyzwaniem. Bardzo trudno było pogodzić postawione nam wymagania z tym co jest realne, ale też zgodne z moją etyką pracy. Dużo mnie to doświadczenie nauczyło, zarówno tego jak radzić sobie ze zderzeniem dwóch kompletnie odmiennych światów – tego komercyjnego i tego, który komercyjny być nie chce, a wręcz nie powinien, ale również z perspektywy technicznej, że lepiej mieć backup backupu zarejestrowanego materiału.
Wszystkie wzloty i upadki, małe i duże zwycięstwa oraz porażki w jakiś pokrętny sposób doprowadziły w zeszłym roku do powstania mojego najważniejszego a zarazem najtrudniejszego w realizacji filmu – Alpine Wall Tour. Ciężko było odnaleźć się nie tyle na linach w okapie Cimy Ovest
w Dolomitach ze wspinającym się po Bellaviście Łukaszem Dudkiem, czy kilometr nad ziemią na ostatnich wyciągach Brento Centro z wyrywającym kamienie ze skały Jackiem Matuszkiem, ale szczególnie cieżko było przed swoim komputerem, próbując stworzyć coś interesującego z setek gigabajtów materiału filmowego. Coś ciekawego dla widza, ale też, co równie istotne, coś co pozwoli mi z bez kompleksów patrzyć w przeszłość. Nigdy wcześniej nie stworzyłem 45 minutowego filmu. Było to ogromnym wyzwaniem samym w sobie. Ponad 30 dni zdjęciowych, 4 miesiące spędzone przed komputerem na montażu, ogromny stres przed premierą, ogromna ulga po premierze Alpine Wall Tour. To wszystko pozwoliło mi też w inny sposób spojrzeć na swoją pracę; dzięki temu wiem, że realizacja filmu, który wymaga tyle zaangażowania, czasu i energii jest czymś co, pomimo ogromnej pracy, generuje proporcjonalnie wielką satysfakcję.
Wspinanie dynamicznie podnosi swój poziom sportowy na całym świecie. W Polsce mamy wielu niezwykłych wspinaczy pukających do bram światowej czołówki. Pamiętam jak parę lat temu pomyślałem, że chciałbym zobaczyć jak ktoś wpina się do łańcucha 9a. Dzisiaj staram się żeby nie stało się to dla mnie czymś kompletnie zwyczajnym, a w zeszłym roku miałem ogromne szczęście bycia świadkiem z kamerą takich przejść w wykonaniu Kingi Ociepki-Grzegulskiej czy Piotrka Schaba.
Wszystkie nowe wyzwania powstają z sumy wszystkich doświadczeń, tych starych i tych bardzo świeżych. Wydawałoby się, że im więcej rzeczy się stworzy, tym będzie łatwiej przy kolejnych projektach; że zdobyte doświadczenie pozwoli swobodnie przejść przez etapy realizacji kolejnego filmu; że będzie pomysł, będzie budżet i swoboda tworzenia czegoś nowego. Na ten rok poprzeczka zawieszona jest bardzo wysoko. Bo czemu by nie połączyć wszystkich aktualnie najważniejszych tematów w polskim wspinaniu i nie pokazać ich w dłuższym formacie…?
Wojtek Kozakiewicz
Twórca filmowy i fotograf specjalizujący się w tematyce outdoorowej. Współpracował ze światową czołówką sportowców uprawiających wspinaczkę czy highlining. Reżyser i autor zdjęć do programów o sportach outdoorowych dla Canal+ i Discovery Channel. Jego produkcje od kilku lat pojawiają się w finałach największych górskich festiwali filmowych na całym świecie. Mieszkaniec Krakowa, od 12 lat aktywny i zaangażowany wspinacz sportowy.
wojtekozakiewicz.com